Od października 1945 r. w budynku byłego niemieckiego gimnazjum przy ul. Warszawskiej rozpoczęło naukę Miejskie Gimnazjum i Liceum Koedukacyjne, dzieląc go ze szkołą powszechną. Listę uczniów zamykało pięćdziesiąt nazwisk, pod koniec roku ich liczba wzrosła o czterdzieści sześć. Pierwszymi nauczycielami byli zdemobilizowani , por. Mieczysław Mierzyński, jako najstarszy pedagog otrzymał nominację Kuratora Okręgu Szkolnego w Poznaniu na dyrektora gubińskiej "Alma Mater". Kadrę pedagogiczną stanowili czterej nauczyciele. 23 lutego 1946 r. budynek szkolny strawił pożar. Po tym zdarzeniu nastąpiła krótka przerwa w nauce. Zajęcia szkolne wznowiono 5 marca 1946 r. w budynku przy ul. Piastowskiej.
W roku szkolnym 1946/47 gimnazjum przeniesiono do budynku przy ul. Świerczewskiego 1, zajmowanego dotychczas przez Państwowy Urząd Repatriacyjny, w którym mieściła się już szkoła powszechna. Reforma oświatowa w 1948 r. zniosła stopnie kształcenia, mianowicie gimnazjalny i licealny. Czteroletnie liceum stało się częścią składową jedenastoletniej Państwowej Szkoły Ogólnokształcącej Stopnia Podstawowego i Licealnego. Pierwszych sześciu absolwentów opuściło mury szkoły 28 czerwca 1948 r. Decyzją Kuratorium Okręgu Szkolnego w Zielonej Górze 1 września 1958 r. nastąpiła kolejna zmiana nazwy szkoły i brzmiała: Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące w Gubinie. Na wniosek rady pedagogicznej i dyrektora Józefa Muzga władze miejskie przystąpiły do odbudowy istniejącego od 1857 r., a zrujnowanego budynku niemieckiego liceum żeńskieigo przy ulicy Piastowskiej 26. Wymarsz uczniów z budynku przy ul. Świerczewskiego do własnej siedziby nastąpił w październiku 1959 r., choć prace adaptacyjne niei zostały całkowicie zakończone.
W 1966 r. szkoła podstawowa została oddzielona od liceum i miała odrębne kierownictwo, mieszczcąc się nadal w tym samym budynku.
W 1969 r. utworzono Liceum dla Pracujących, a 24 maja 1976 r. Liceum Ogólnokształcące, Liceum dla Pracujących i Średnie Studium Zawodowe utworzyły Zespół Szkół Ogólnokształcących. Orzeczeniem organizacyjnym Kuratora Oświaty i Wychowania w Zielonej Górze 30 marca 1979 r. w skład Zespołu Szkół Ogólnokształcących weszły: Liceum Ogólnokształcące, do którego uczęszczało średnio 350 uczniów, zmienione w 1994 r. na Liceum dla Dorosłych dotychczasowe Liceum dla Pracujących z 200 słuchaczami i ponownie Szkoła Podstawowa z ciągiem klas I-VIII i średnio 460 uczniami. 21 marca 1983 r. orzeczeniem Wydziału Oświaty w Gubinie Szkole Podstawowej wydano Nr 4.
Kolejnymi dyrektorami szkoły byli:
Uczniowie liceum brali udział w olimpiadach przedmiotowych wojewódzkich i centralnych. Oprócz funkcji dydaktycznej szkoła spełniała funkcję kulturotwórczą, odnotowując sukcesy na niwie sportowej i artystycznej.
Z okazji jubileuszu pięćdziesięciolecia w 1995 r. szkole nadano imię Bolesława Chrobrego, wręczono sztandar, odsłonięto tablicę upamiętniającą postać pierwszego jej dyrektora Mieczysława Mierzyńskiego.
Gubińska "Alma Mater" opuściło 2041 absolwentów, Liceum dla Dorosłych 247. Wśród nich także ci, którzy stali się osobistościami wybitnymi. Oto nazwiska niektórych:
[Na podstawie: "Gubin" Ryszarda Pantkowskiego]
W związku z wprowadzeniem reformy szkolnictwa w 1999 r., na mocy uchwały Rady Miasta nr V/43/99 z dnia 12 lutego 1999 r. zostało utworzone publiczne trzyletnie Gimnazjum nr 2 z siedzibą w Gubinie przy ul. Piastowskiej 26. Dyrektorem została pani mgr inż. Anna Januszkiewicz, która z energią i zapałem, wraz z nielicznym wówczas Gronem Pedagogicznym, przystąpiła do organizacji pracy szkoły. Od 1 września 2000 r. Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego oraz Gimnazjum nr 2 stanowią Zespół Szkół Ogólnokształcących w Gubinie.
Patron Liceum Ogólnokształcącego w Gubinie
Bolesław Chrobry urodził się około 966-967 roku. Był synem Mieszka I i czeskiej księżniczki Dobrawy. Jego siostrą, tej samej matki, była Świętosława Sygryda, żona króla Szwecji, później króla duńskiego Swena Widłobrodego. Do niedawna uważano, że siostrą Bolesława była również Adelaida, ale obecnie uważaza się ją za postać fikcyjną.
Według zwyczaju do postrzyżyn Bolesław pozostawał pod opieką matki. Włosy z postrzyżyn przesłano do Rzymu na znak oddania księcia pod opiekę papieską. Możliwe, że Mieszko chciał tym podkreślić niezależność od cesarza. Po bitwie pod Cedynią, w wyniku zjazdu w Quedlinburgu w 973 Bolesław został odesłany jako zakładnik i gwarant pokoju między Polską, a cesarstwem niemieckim. Niewiadomo dokładnie kiedy powrócił na dwór ojcowski. Według niektórych stało się to w 979 lub 980, czyli po śmierci matki. Henryk Łowmiański sugeruje, że nowa żona Mieszka Oda, córka margrabiego Dytryka, skłóciła go z synem oraz, że Bolesław znalazł się wtedy na dworze praskim, u wuja Bolesława Pobożnego. Z pewnością niewiele łączyło go z macochą oraz przyrodnimi braćmi: Mieszkiem, Lambertem i Świętopełkiem, którzy stanowili konkurencję do tronu. Niektórzy historycy uważają, że Mieszko I po zawiązaniu kontaktów z Węgrami i ożenieniu Bolesława z tamtejszą księżniczką zajął około 989 Małopolskę i osadził w niej ponad dwudziestoletniego wówczas Bolesława, a resztę państwa przeznaczył dla synów z Odą. Potwierdza to dokument Dagome iudex, w którym oddaje się pod opiekę papiestwa, a nie wymienia swego pierworodnego syna, ponieważ miał on już swoją dzielnicę i właśnie przed nim prosi o opiekę. Jeżeli takie były intencje Mieszka to nic nie dały ponieważ Bolesław, po śmierci ojca 25 maja 992 wypędził macochę z jej synami, nie dopuszczając do podziału państwa.
W chwili objęcia władzy Bolesław miał już trzecią żonę i potomstwo. Pierwszą była nieznana z imienia córka margrabiego Miśni, z którą nie miał żadnych dzieci i odesłał ją po roku lub dwóch. Do niedawna na podstawie legendy o św. Wojciechu Tempore illo przyjmowano, że miał córkę, która miała ożenić się z nieznanym księciem pomorskim. Najnowsza literatura historyczna stanowczo odrzuca jednak tę hipotezę. Wybitny geneolog Oswald Balzer w swojej Genealogii Piastów, wymienia jako syna Bolesława z pierwszego małżeństwa nieznanego z imienia księcia. Opierając się na Żywocie św. Romualda identyfikował go z nieznanym z imienia Piastem eremitą, który w 1001 podarował Romualdowi konia. Ostatnio jednak historycy opowiadają się, że konia podarował Bezprym, pochodzący z drugiego małżeństwa. Zamknięcie Bezpryma w klasztorze w eremie miało służyć odsunięciu go od władzy na rzecz ukochanego przez Bolesława Mieszka II.
Około 986 żoną Bolesława została nieznana z imienia księżniczka węgierska. Jej pochodzenie nie jest pewne. Obdarzyła Bolesława synem Bezprymem. I ona jednak została oddalona z nieznanych nam bliżej powodów. Po raz trzeci ożenił się w 988 lub 989 z Emnildą, córką księcia słowiańskiego Dobromira. Nie wiadomo jednak jakim krajem rządził Dobromir - możliwe, że był ostatnim księciem Milan. Ostatnio jednak Tadeusz Wasilewski wysunął hipotezę, według której był on księciem morawskim. Autor popiera swój pogląd powiązaniem Mieszka II z Morawami. Ze względu na skromność materiału źródłowego pogląd można traktować jedynie jako hipotezę. Związek Bolesława z Emnildą, jego najukochańszą żoną, trwał aż do jej śmierci w roku 1017. Dała mu ona dwóch synów: Mieszka i Ottona oraz trzy córki: Regelindę oraz dwie nieznane z imienia - jedna spędziła życie w klasztorze, a druga została żoną księcia ruskiego Świętopełka. Najstarszy syn Emnildy Mieszko urodzony w 990 został najmilszym Bolesławowi i z krzywdą dla pierworodnego Bezpryma w przyszłości został władcą.
Dokładna data wypędzenia Ody nie jest znana, ale z pewnością stało się to wkrótce po śmierci Mieszka, a najpóźniej w 995. Zbiegło się to w czasie z umocnieniem wpływów Bolesława na dworze niemieckim i osłabieniu protektorów rodu Ody, co tłumaczy powodzenie akcji. Bolesław surowo rozprawił się ze zwolennikami Ody, z których Odylona i Przywoboja kazał oślepić. Wygnanie macochy nie zaszkodziło stosunkom z cesarstwem - Bolesław brał z nim udział w walce przeciw pogańskim Słowakom znad Bałtyku i Łaby. Podczas walki pod Brandenburgiem dostarczył posiłków a po niepowodzeniach akcji chrześcijańskiej i rozszerzeniu ruchu pogańskiego do kraju Obodrytów, Bolesław osobiście w 995 stanął na czele swych wojsk, walczących ze Słowianami. Podczas gdy Otto III przy pomocy kontyngentów bawarskich, szwabskich i czeskich walczył z Redarami, Bolesław prawdopodobnie prowadził boje nad dolną Odrą. Stosunki polsko - czeskie, pomimo, że pod koniec rządów Mieszka uległy pogorszeniu, to teraz się unormowały, co potwierdza udział wojsk czeskich w walkach ze Słowianami w 995. Późniejsze kontakty Chrobrego z Czechami pogorszyły się, ponieważ książę polski udzielił schronienia wypędzonym z Czech Sławnikowicom, przede wszystkim Sobieporowi. W osobie polskiego księcia znalazł protektora także inny przedstawiciel tego rodu, biskup praski Wojciech.
Zaproponował on Bolesławowi organizację misji chrześcijańskiej, która była atrakcyjna ze względów politycznych. Miał poparcie papieża, a może również cesarza. Pomyślana była ona jako inicjatywa niezależna od jurysdykcji Kościoła niemieckiego. Księciu polskiemu natomiast, jako jej protektorowi, mogła dodać osobliwego w tamtych czasach splendoru. Na ziemie chrystianizacji wybrano ziemie Prus, aby nie rywalizować z Niemcami na ziemiach Wieletów. Misja Wojciecha podlegała bezpośrednio Rzymowi, Bolesław natomiast występował jako opiekun misji. W kwietniu 997 wyruszono do Gdańska, a stamtąd do Prus. Towarzyszyli mu Radzim Gaudenty i Bogusz. Oddział zbrojnych, danych mu do opieki na czas wędrówki do Gdańska, zawrócił pod Elblągiem. Stąd przyszły święty udał się na wschód, w głąb terenów zamieszkanych przez Prusów, docierając do bogatego miasta Truso, gdzie został zmuszony przez pogan do powrotu. 23 kwietnia, w dzień św. Jerzego, podczas odprawiania nabożeństwa został zabity.
Uprosiwszy więc rzeczonego księcia o pozwolenie przywieziony został statkiem do Prus. Zatrzymał się u jakiegoś Prusa, który znał język polski, nawrócił go szybko na wiarę i uczył się u niego języka Prusów (...). Wkrótce też przystąpił do ofiarowania. Przyglądali się temu niegodni poganie i bezrozumnymi głosami tak między sobą mówili: Oto jest złoczyńca ów chrześcijanin, który wobec nas, mu złorzeczących, modły swoje odprawia, aby nas uśmiercić lub zaczarować. Chodźmy i zabijemy go dla dobra naszego i naszego kraju. Co zamierzając uczynić przybiegli do niego, lecz jeden z nich, który oglądnął się poza siebie zobaczył niezmierzone morze płomieni, które zdawały się pochłaniać całą wieś. Zaraz też zwrócił na to uwagę swych towarzyszy, tak że pośpieszyli jak tylko mogli szybko do wsi (...) i jeszcze raz tą samą wizją zostali zwabieni (...) przybyli jednak po raz trezci (...) i jakkolwiek go zabili to królestwo niebieskie mu otworzyli.
Wieść o jego śmierci przynieśli Chrobremu Gaudenty i Bogusz. Bolesław wykupił ciało biskupa z rąk pogan za tyle ile ono ważyło i 20 października pochował uroczyście w Gnieźnie. Sława pierwszego polskiego świętego, kanonizowanego już w 998 lub 999, zwróciła oczy ówczesnego świata na kraj Bolesława.Stała się też podstawą ambitnych planów kościelnych Chrobrego, zmierzających do utworzenia polskiej metropolii w Gnieźnie. W 999 papież Sylwester II ustanowił "arcybiskupstwo św. Wojciecha", które objął brat i towarzysz męczennika Radzim Gaudenty. Obok istniejącego już biskupstwa misyjnego w Poznaniu, podległego bezpośrednio Rzymowi, powołano do życia nowe biskupstwa w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu, wzbogacając w ten sposób polską prowincję kościelną. Postanowienia papieskiej bulli w tej sprawie wprowadzone zostały w życie w 1000, co związane było z pielgrzymką Ottona III do grobu św. Wojciecha. Przyniosła ona m.in. głośne w owym czasie spotkanie cesarza z księciem polskim. Zjazd gnieźnieński obu władców został obszernie opisany przez współczesne roczniki i kroniki. Dziejopis niemiecki Thietmar, którego ojciec brał udział w bitwie pod Cedynią, tak oto opisuje to wydarzenie:
Następnie cesarz dowiedziawszy się o cudach, które Bóg zdziałał przez upodobanego sobie męczennika Wojciecha, wyruszył tam pośpiesznie gwoli modlitwy (...). Kiedy cesarz przybył do Żytyc, przyjął go w godny sposób trzeci z kolei biskup tej diecezji, Hugo 11. Następnie cesarz udał się wprost do Miśni, gdzie podejmowali go uroczyście biskup tamtejszy Idzi oraz margrabia Ekkehard, zaliczający się do jego najznakomitszych wasali. Kiedy poprzez kraj Milczan dotarł do siedziby Dziadoszan, wyjechał z radością na jego spotkanie Bolesław, który w miejscowości zwanej Iława przygotował przedkwaterę dla cesarza. Trudno uwierzyć i opowiedzieć, z jaką wspaniałością przyjmował wówczas Bolesław cesarza i jak prowadził go przez swój kraj aż do Gniezna. Gdy Otto ujrzał z daleka upragniony gród, zbliżył się doń boso ze słowami modlitwy na ustach. Tamtejszy biskup Unger przyjął go z wielkim szacunkiem i wprowadził do kościoła, gdzie cesarz, zalany łzami, prosił świętego męczennika o wstawiennictwo, by mógł dostąpić łaski Chrystusowej. Następnie utworzył zaraz arcybiskupstwo, jak przypuszczam zgodnie z prawem (...). Arcybiskupstwo powierzył bratu wspomnianego męczennika Radzimowi i podporządkował mu z wyjątkiem biskupa poznańskiego Ungera następujących biskupów: kołobrzeskiego Reinberta, krakowskiego Poppona i wrocławskiego Jana (...).
Po załatwieniu tych wszystkich spraw cesarz otrzymał od księcia Bolesława wspaniałe dary i wśród nich, co największą sprawiło mu przyjemność, trzystu opancerzonych żołnierzy. Kiedy odjeżdżał, Bolesław odprowadził go z doborowym pocztem aż do Magdeburga.
Wraz z Ottonem do Polski przybyło wielu dostojników duchownych i świeckich, w tym przedstawiciele papieża. Obok obchodów religijnych, związanych z oficjalnym charakterem wyprawy cesarskiej, zajęto się sprawami politycznymi i organizacją nowej prowincji kościelnej. Otto, potwierdzając decyzję Stolicy Apostolskiej o utworzeniu nowej metropolii, przekazał Bolesławowi i jego następcom władzę inwestytury dostojników kościelnych, czyli prawo obsadzania stolicy arcybiskupiej i biskupstw, co dotyczyło także biskupstwa misyjnego w Poznaniu. Bolesław otrzymał również prawo zarządzania i nadawania kościołom ziem, które w przyszłości miał zdobyć dla chrześcijaństwa. Miał też Otto III nałożyć na głowę Bolesława swój cesarski diadem, nazywając księcia polskiego "bratem i współpracownikiem cesarskim" oraz "przyjacielem i sprzymierzeńcem narodu rzymskiego", uznając tym samym Chrobrego godnym królewskiej godności. Zachowana do dziś miniatura ze współczesnego ewangeliarza, przedstawiająca Ottona III w majestacie, przyjmującego hołd Rzymu, Germanii, Galii i Słowiańszczyzny, zdaje się wskazywać na ważne miejsce, jakie cesarz dawał Chrobremu w swoich politycznych koncepcjach. Być może w idei odnowy imperium rzymskiego Bolesławowi miała przypaść godność króla krajów słowiańskich. Niektórzy uczeni interpretują gest cesarza nawet w ten sposób, że tenże wyznaczył Chrobrego swoim zastępcą lub nawet następcą na tronie cesarskim, są to jednak zbyt śmiałe koncepcje. Przyjaźń umocniły obustronne dary. Cesarz ofiarował władcy polskiemu gwóźdź z Krzyża świętego oraz włócznię św. Maurycego, Bolesław zaś darował władcy niemieckiemu ramię św. Wojciecha oraz orszak złożony z 300 pancernych rycerzy. Całość wizyty dopełniły wystawne biesiady oraz hojne podarunki, które rozsławiły bogactwo i wspaniałość kraju Bolesława.
Według kronikarza Galla Anonima: (...) cesarz Otto Rudy przybył do (grobu) św. Wojciecha dla modlitwy i pojednania, a zarazem w celu poznania sławnego Bolesława, jak można o tym dokładnie wyczytać w księdze o męczeństwie (tego) świętego. Bolesław przyjął go tak zaszczytnie i okazale, jak wypadało przyjąć króla, cesarza rzymskiego i dostojnego gościa. Albowiem na przybycie cesarza przygotował przedziwne (wprost) cuda; najpierw hufce przeróżnego rycerstwa, następnie dostojników rozstawił, jak chóry, na obszernej równinie, a poszczególne, z osobna stojące hufce wyróżniała odmienna barwa strojów. A nie była to (tania) pstrokacizna jakichś ozdób, lecz najkosztowniejsze rzeczy, jakie można znaleźć gdziekolwiek na świecie. Bo za czasów Bolesława każdy rycerz i każda niewiasta dworska zamiast sukien lnianych lub wełnianych używali płaszczy z kosztownych tkanin, a skór nawet bardzo cennych, choćby były nowe, nie noszono na jego dworze bez (podszycia) kosztowną tkaniną i bez złotych frędzli . Złoto bowiem za jego czasów było tak pospolite jak u wszystkich (dziś) srebro, srebro zaś było tanie jak słoma. Zważywszy jego chwałę, potęgę i bogactwo, cesarz rzymski zawołał w podziwie "Na koronę mego cesarstwa! to, co widzę, większe jest niż wieść głosiła!" I za radą swych magnatów dodał wobec wszystkich: "nie godzi się takiego i tak wielkiego męża, jakby jednego spośród dostojników, księciem nazywać lub hrabią lecz (wypada) chlubnie wynieść go na tron królewski i uwieńczyć koroną". A zdjąwszy z głowy swój diadem cesarski, włożył go na głowę Bolesława na (zadatek) przymierza i przyjaźni, i za chorągiew tryumfalną dał mu w darze gwóźdź z krzyża pańskiego wraz z włócznią św. Maurycego, w zamian za co Bolesław ofiarował mu ramię św. Wojciecha. I tak wielką owego dnia złączylli się miłością, że cesarz mianował go bratem i sprzymierzeńcem narodu rzymskiego (...). Po zakończeniu bowiem biesiady nakazał [król] cześnikom i stolnikom zebrać ze wszystkich stolów z trzech dni złote i srebrne naczynia, bo żadnych drewnianych tam nie było, mianowicie kubki, puchary, misy, czarki i rogi i ofiarował je cesarzowi dla uczczenia go, nie zaś jako dań należna od księcia. Komornikom zaś rozkazał zebrać rozciągnięte zasłony i obrusy, dywany, kobierce, serwety, ręczniki i cokolwiek użyte było dla nakrycia, i również zanieść to wszystko do izby zajmowanej przez cesarza. A nadto złożył mu wiele innych darów, mianowicie złotych naczyń i srebrnych rozmaitego wyrobu i różnobarwnych płaszczy, ozdób nie widzianego dotąd rodzaju i drogich kamieni; a tego wszystkiego tyle ofiarował, że cesarz tyle darów uważał za cud.
Zjazd niewątpliwie dodał Chrobremu splendoru, jednak cesarski gest, zrównujący w swej symbolice władzę księcia słowiańskiego z władzą króla niemieckiego, nie ułatwił Chrobremu uzyskania prawdziwej korony. Zabiegi księcia wokół pozyskania sakry papieskiej, czynione w Rzymie w 1000 roku , nie odniosły rezultatu. W źródłach węgierskich przechowało się mniemanie, że papież Sylwester II, stając przed wyborem, któremu z władców (polskiemu czy węgierskiemu) przekazać koronę, zdecydował się na Stefana Węgierskiego. Natomiast zdaniem autora Rocznika świętokrzyskiego na decyzję papieża wpłynęło m.in. to, że żona władcy Węgier miała pochodzić z Wenecji i być bratanicą samego św. Zygmunta. Ta fantastyczna informacja genealogiczna niewiele miała wspólnego z prawdą, bowiem św. Zygmunt, pierwszy katolicki król Burgundów, został zamordowany w 524 r., ojcem Gizelli zaś, prawdziwej małżonki króla Stefana Węgierskiego, był Henryk Kłótnik, książę Bawarii, zmarły w 995 r. Kilka lat później, wobec zmian na tronie cesarskim, starania Chrobrego o koronę spotkały się z silną kontrakcją. Rychła bowiem śmierć Ottona (23 I 1002) oraz papieża Sylwestra II (12 V 1003) nader utrudniły sytuację polityczną Bolesława.
Niedługo po zakończeniu zjazdu gnieźnieńskiego Bolesław prosił cesarza Ottona o przysłanie ludzi chętnych kontynuować przerwaną misję św. Wojciecha. Podjęli się tego dwaj eremici, Jan i Benedykt, do tej pory przebywający w pustelni w Pereum pod Rawenną, utworzonej przez św. Romualda. Do tej dwójki miał dołączyć Brunon z Kwerfurtu, przewidziany na opiekuna akcji misyjnej ze względu na pochodzenie z możnego rodu i szerokie kontakty na dworze cesarskim. Pustelnicy osiedli w Polsce w eremie w Międzyrzeczu nad rzeką Obrą. Tutaj mieli sposobić się do misji wśród pogańskich Wieletów. Do eremitów Jana i Benedykta przyłączy się niebawem ochotnicy z najbliższych terenów. Czekano wciąż na przyjazd Brunona z Kwerfurtu. Tymczasem Bolesław Chrobry postanowił wykorzystać przybyszów i jednego z nich wysłał w misji dyplomatycznej do Rzymu, obdarzając cenną bryłą srebra. Wobec niemożności dotarcia do celu eremita wraz z cennym kruszcem wrócił do Międzyrzecza. 11 listopada 1003 dokonano na pustelnię napadu rabunkowego, bowiem wieść o kruszcu znajdującym się w eremie zdążyła obiec okolicę. Napastnicy wymordowali znajdujących się tam pięciu pustelników. Zostali oni uznani za świętych, Męczennik św. Bruno z Kwerfurtu, który ociągając się z przybyciem do Polski, uniknął prawdopodobnie męczeńskiej śmierci, po misji nawracania Pieczyngów na Rusi zjawił się w Polsce w 1008, skąd wyruszył na działalność misyjną do Jaćwięgów. Podobnie jak św. Wojciech i on zginął męczeńską śmiercią z rąk pogan 9 marca 1009. Przebywając krótko w Polsce, napisał Żywot pięciu polskich Braci Męczenników oraz Żywot św. Wojciecha. Znany jest też jego list do króla niemieckiego Henryka II, w którym krytykował go za korzystanie w walkach z księciem polskim z usług pogańskich Wieletów.
Bezpotomna śmierć cesarza Ottona III w 1002 rozpoczęła rywalizację o koronę niemiecką, do której w samych Niemczech stanęło trzech kandydatów. Wśród nich znalazł się Ekkehard, margrabia Miśni. 3 kwietnia 1002 Ekkehard został w Pohlde w Saksonii skrytobójczo zamordowany, co ułatwiło Henrykowi bawarskiemu uzyskanie tronu. Krótki, ale burzliwy okres interregnum w Niemczech postanowił wykorzystać Bolesław Chrobry. Po zabójstwie Ekkeharda zajął w maju 1002 Marchię Wschodnią (obszar Łużyc między Łabą a Salą), a następnie Milsko z Budziszynem. Miśnia, zamieszkiwana w większości przez ludność słowiańską, sama otwarła Chrobremu bramy. Wkrótce potem Bolesław zajął gród Strzałę, opierając się na zachodzie o rzekę Elsterę. Na zjeździe w Merseburgu w lipcu 1002 Bolesław usiłował wyjednać zgodę Henryka II na fakt dokonany. W wyniku negocjacji zatrzymał Łużyce i Milsko, Miśnia natomiast przypadła krewnemu Bolesława - Guncelinowi. Gdy sprawa wydawała się załatwiona, Bolesław został napadnięty przez ludzi nasłanych przez Henryka. Cudem uniknąwszy śmierci, uznał zawarte układy i zobowiązania za zerwane i rozpoczął kroki wojenne. W obliczu wojny z cesarzem Henrykiem II Bolesławowi Chrobremu zależało na pozyskaniu sojusznika w Czechach. Sytuacja była ku temu korzystna, w Pradze bowiem narastało niezadowolenie z krwawych rządów Bolesława Rudego. W takich okolicznościach Bolesław włączył się do rozgrywających się w Czechach w 1003 walk o tron, w których poparł Bolesława Rudego przeciw jego braciom Jaromirowi i Udalrykowi. Wkrótce, pewny poparcia znacznej grupy możnowładztwa czeskiego i morawskiego, zwabił podstępnie Bolesława Rudego i kazał go oślepić, a sam objął władzę w Pradze. Społeczeństwo czeskie witało go uroczyście, chętnie widząc na tronie wnuka (po kądzieli) wielkiego księcia czeskiego Bolesława Srogiego. Niemcy gotowe były zaakceptować zaistniałą sytuację za cenę zhołdowania Czech przez Bolesława. Ten jednak propozycję Henryka II odrzucił, co wywołało wojnę o Czechy. Decydując się na otwarty konflikt z zachodnim sąsiadem, Chrobry liczył na silną w Niemczech opozycję wobec niepopularnych rządów Henryka. Poparł nawet bunt w Bawarii, posyłając tam swoje posiłki. Buntownicy jednak zostali rozgromieni, król niemiecki zaś uderzył bezpośrednio na Bolesława. W 1004 wkroczył do Czech, udzielając poparcia wygnanemu Jaromirowi. Widząc przedstawiciela rodzimej dynastii Przemyślidów, Czesi powstali przeciw rządom polskiego księcia. Wierni Bolesławowi pozostali jedynie Morawianie, Czechy zostały stracone. Król niemiecki natomiast, ku zgorszeniu wielu, sprzymierzył się z dotychczasowymi wrogami cesarstwa, pogańskimi Wieletami, dzięki czemu zapewne opanował również Milsko i Łużyce. W sierpniu 1005 ruszyła na Polskę kolejna wyprawa niemiecka, wspomagana przez księcia Jaromira czeskiego, Henryka, księcia Bawarii, i pogańskich Wieletów, którzy dołączyli do Henryka II. W trakcie marszu, nad Szprewą, polscy łucznicy zadali nieprzyjacielowi znaczne straty, lecz nie powstrzymali marszu, który dotarł do Odry. Przez osiem dni udawało się Chrobremu bronić przeprawy przez rzekę. Niemcy znaleźli jednak nie strzeżony bród i zagrozili Chrobremu okrążeniem. Unikając, decydującego starcia, Polacy atakowali wroga z zasadzek. Niemcy wszelako dotarli pod Poznań. Przegrany Chrobry zawarł z Henrykiem II w 1005 w Poznaniu pokój, który jednak nie trwał długo. W drodze powrotnej do kraju armia Henryka II obsadziła Milsko i Łużyce. Niemiecki kronikarz Thietmar zawarty w Poznaniu pokój uważał za niekorzystny dla cesarza niemieckiego.
Drugi etap wojny Bolesława Chrobrego z Niemcami - w latach 1007-1013 - rozpoczął się zerwaniem pokoju przez cesarza Henryka II. Powodem były podejmowane przez Bolesława Chrobrego próby nawiązania bliższych kontaktów z Wieletami i Czechami. Polski książę prowadził wówczas zakrojoną na szeroką skalę działalność dyplomatyczną, starając się pozyskać wielu sojuszników. W tym celu wydał swoją córkę za Hermana, syna Ekkeharda, który zarządzał Marchią Milczańską. Również ożywił swoje kontakty ze Skandynawią, gdzie jego siostra Świętosława Sygryda, po śmierci swego pierwszego męża, władcy Szwecji Eryka, wyszła za króla duńskiego Swena Widłobrodego. Wojnę pierwszy też rozpoczął cesarz niemiecki, który jednak zajęty był bardzo wewnętrznymi sprawami. Wykorzystał to Bolesław i w maju 1007 poprowadził wyprawę w okolice Magdeburga, odzyskując dla Polski Łużyce i Milsko wraz z Budziszynem. Odwetowa wyprawa niemiecka na Polskę ruszyła dopiero w 1010. Zgromadziwszy liczną armię, książę saski Bernard, który dowodził nią pod nieobecność Henryka II, wyruszył przez Łużyce w stronę Krosna, by tutaj próbować forsować Odrę. Chrobry, uprzedzając ruch Niemców, zabezpieczył przeprawy. W efekcie najeźdźcy ruszyli w stronę Głogowa, unikając walnej bitwy, a następnie, nie mogąc przełamać obrony Bolesława, wycofali się do kraju. Jedyną korzyścią z tej wyprawy było odzyskanie przez najeźdźców części Łużyc. Druga w tym etapie wojny wyprawa niemiecka na Polskę została zwołana na lato 1012. Wojska dowodzone przez arcybiskupa magdeburskiego Walterda dotarły jedynie do Białej Góry nad Łabą i tam utknęły. Bolesław Chrobry postanowił wykorzystać mało aktywną postawę wojsk niemieckich i zaatakował gród Lubuszę, który 20 sierpnia 1012 zdobył i puścił z dymem. Wojska niemieckie z powodu powodzi na Łabie nie mogły pomóc obleganemu przez Polaków grodowi. Jedna i druga strona, znużona prowadzonymi działaniami, przystąpiła wówczas do rozmów pokojowych. Zwłaszcza, że Henryk II przygotowywał się do wyprawy do Rzymu, aby koronować się na cesarza, natomiast Bolesław Chrobry przerwę w działaniach wojennych chciał wykorzystać na wyprawę na Ruś w celu obrony swego zięcia Świętopełka. Zawarty w 1013 pokój w Merseburgu przyznawał Polsce Łużyce i Milsko, z których to ziem miał Chrobry złożyć królowi niemieckiemu hołd oraz dać mu na wyprawę rzymską oddział 300 rycerzy. Z kolei Henryk II miał wspomóc oddziałem wojskowym Bolesława Chrobrego w planowanej wyprawie na Ruś. Zawarte postanowienia miały zostać umocnione małżeństwem syna Bolesława Chrobrego, Mieszka, z Rychezą, córką palatyna nadreńskiego Erenfrieda (Ezzona). Uroczyście zaprzysiężono ten pokój 24 maja 1013 w Merseburgu. Znany nam już kronikarz niemiecki Thietmar, naoczny świadek tego wydarzenia, w taki oto sposób zrelacjonował uroczystość: W samo święto [Zielonych Świąt] Bolesław złożywszy ręce stał się lennikiem [króla] i po wzajemnej wymianie przysiągł nieść miecz przed królem, gdy ten kroczył w uroczystym stroju do kościoła. W poniedziałek zjednał sobie króla bogatymi darami, które mu złożył od siebie i od swej małżonki, i z kolei otrzymał z jego szczodrych rąk jeszcze większe i piękniejsze dary oraz z dawna upragnione lenno.
Po zawarciu pokoju Bolesław Chrobry wyprawił się na Ruś Kijowską. Przyczyną było uwięzienie jego zięcia Świętopełka wraz z rodziną przez Włodzimierza kijowskiego. Celem wyprawy natomiast było osłabienie wschodniego sąsiada i zabezpieczenie granicy ruskiej. Wojska Bolesława wspierały przysłane przez Henryka II posiłki niemieckie oraz liczny oddział Pieczyngów. W trakcie marszu doszło w obozie Bolesława do zamieszek wszczętych przez Pieczyngów. Spotkała ich za to surowa kara, Bolesław kazał bowiem wyciąć ich w pień. Spustoszywszy znaczną część Rusi, książę polski powrócił do kraju. Do starcia z Włodzimierzem nie doszło, bo uzyskano wcześniejsze uwolnienie Świętopełka.
Trzeci etap wojny Bolesława Chrobrego z Niemcami przypadł na lata 1015- 1018. Zawarty w 1013 w Merseburgu pokój rychło okazał się nietrwałym porozumieniem. Bolesław Chrobry odmówił wydania posiłków polskich na wyprawę rzymską Henryka II. Usiłował też pozyskać księcia czeskiego Udalryka, i w tym celu wysłał do niego swojego syna Mieszka. Władca czeski uwięził go jednak i wydał cesarzowi. Co prawda Henryk II wypuścił Mieszka na wolność, ale Bolesław odmówił wypełnienia swych lennych zobowiązań z Łużyc i Milska. W takiej sytuacji król niemiecki zdecydował się na wypowiedzenie wojny. 8 lipca 1015 koło miejscowości Schlanzfurt zebrały się siły niemieckie i stamtąd wyruszyły w kierunku Krosna nad Odrą, gdzie przeprawy bronił syn Chrobrego, Mieszko. Po zaciętych bojach wojsko niemieckie 3 sierpnia 1015 przekroczyło Odrę. Obiecana Niemcom pomoc czeska księcia Udalryka jednak zawiodła, na skutek dywersji oddziału rycerstwa morawskiego, pozostającego w służbie Bolesława Chrobrego. Sytuacja Henryka stała się rozpaczliwa. Wycofał się na lewy brzeg Odry, dosięgnął go tam jednak polski pościg i zadał klęskę w bitwie stoczonej na ziemi Dziadoszan. Na wieść o przegranej Henryk wycofał się do Merseburga. Kampania 1015 r. została zakończona, ale próby zawarcia pokoju spełzły na niczym. Dwa lata później Niemcy opracowali nowy plan, oparty na idei jednoczesnego ataku Niemców z zachodu i pozyskanych przez Henryka wojsk księcia kijowskiego Jarosława Mądrego - ze wschodu. 11 lipca 1017 wojsko niemieckie wyruszyło z miejscowości Licykawa pod Magdeburgiern i skierowało się w kierunku Głogowa. W tym czasie atak księcia kijowskiego skierowany na Brześć nad Bugiem został odparty. Główne siły polskie skoncentrował jednak Chrobry nad Odrą w okolicach Głogowa, wysyłając niewielki oddział pod wodzą swego syna Mieszka do Czech w celu zablokowania ewentualnej czeskiej pomocy dla cesarza. Zaskoczony Henryk nie odważył się forsować Odry w okolicach Głogowa, lecz skierował swoje wojska na wschód i omijając Wrocław obległ Niemczę, leżącą na drodze z Wrocławia do Kłodzka. Próba zdobycia Niemczy z marszu nie powiodła się. Rozpoczęło się trwające blisko miesiąc oblężenie warowni. Przeszło ono do legendy. Thietmar zanotował, że: Cesarz nakazał naszym zbudować różnego rodzaju machiny oblężnicze; wnet atoli ukazały się bardzo podobne do nich u przeciwnika. Nigdy nie słyszałem o oblężonych, którzy by z większą od nich wytrwałością i bardziej przezorną zaradnością zabiegali o swoją obronę. Naprzeciw pogan (tj. Luciców) wznieśli krzyż święty w nadziei, iż pokonają ich z jego pomocą. Gdy zdarzyło im się coś pomyślnego, nie wykrzykiwali nigdy z radości, ale i niepowodzenia również nie ujawniali przez wylewne skargi.
Oblężenie Niemczy nie przyniosło cesarzowi sukcesu. W jego trakcie przebywające na Morawach polskie oddziały ponownie dokonały dywersji w Czechach. Ratując wojsko cesarz wycofał się przez Czechy do Niemiec. Niedługo po tym rozpoczęły się pertraktacje pokojowe, które zakończono 30 stycznia 1018 w należącym do Polski Budziszynie, stolicy Milska. Podobnie jak przed pięcioma laty w Merseburgu w posiadaniu Bolesława Chrobrego pozostały Łużyce i Milsko. Nie wiemy, czy te tereny zostały przyznane polskiemu księciu na zasadzie lenna, czy też bez żadnych dodatkowych warunków. Nadto cesarz zobowiązał się dostarczyć posiłki wojskowe na planowaną przez Bolesława wyprawę kijowską.
Przypieczętowaniem zawartego pokoju było małżeństwo Bolesława Chrobrego z Odą, najmłodszą córką margrabiego miśnieńskiego Ekkeharda. Do ślubu doszło prawdopodobnie 3 lutego 1018 lub w najbliższych dniach po tej dacie w miejscowości zwanej przez Thietmara - Cziczani. Ze związku tego przyszła na świat córka Matylda, która w 1035 została narzeczoną Ottona ze Schweinfurtu. Pokój budziszyński ułatwił cesarzowi niemieckiemu zajęcie się sprawami wewnętrznymi Niemiec, Bolesławowi Chrobremu zaś pozwolił na wyprawę na Ruś, by - podobnie jak w 1013 - wyzwolić z niewoli córkę, uwięzioną w Kijowie przez księcia Jarosława, oraz przywrócić tron jej mężowi Świętopełkowi.
Dynastyczne konflikty na Rusi odnowiły się po śmierci Włodzimierza Wielkiego 15 czerwca 1015. Doszło do walk pomiędzy Świętopełkiem, który zasiadł na tronie kijowskim, a jego bratem Jarosławem, panującym w Nowogrodzie. Świętopełk, zwłaszcza po utracie Kijowa w 1017, ponownie zwrócił się o pomoc do Chrobrego. Córka Bolesława dostała się przy tym do niewoli, Świętopełk zaś uciekł na dwór teścia. Podczas walk z Niemcami książę polski prowadził z Jarosławem rozmowy, unikając otwartego konfliktu. Na wyprawę zdecydował się w 1018, po pokoju budziszyńskim, chcąc ponownie osadzić na tronie kijowskim zięcia. Wyruszył na nią wsparty znowu posiłkami niemieckimi w liczbie 300 wojów i węgierskimi liczącymi 500 ludzi. Wojsko Chrobrego wspomagane było również przez Pieczyngów. W tradycji ruskiej zachowała się informacja o zwycięskiej dla Bolesława bitwie nad Bugiem, która otwarła drogę na Kijów. Obszerny, okraszony wieloma anegdotycznymi szczegółami przebieg bitwy zamieścił w swojej kronice Gall Anonim. Oto fragmenty jego relacji:
Zdarzyło się mianowicie, że w jednym i tym samym czasie król Bolesław naszedł wrogo Ruś, król zaś Rusinów Polskę, jeden nie wiedząc o drugim, i każdy rozbił obóz u granic ziemi drugiego, przedzielała ich tylko rzeka. I gdy doniesiono królowi ruskiemu, że Bolesław już przeszedł na drugi brzeg rzeki i wraz ze swym wojskiem zatrzymał się na pograniczu jego królestwa, wtedy król nierozsądny, przypuszczając, że go osaczył swymi masami wojska, jak zwierza w sieci, przesłał mu - jak mówią - słowa pełne wielkiej pychy, które miały się obrócić przeciw jego własnej głowie: "Niechaj wie Bolesław, że jako wieprz w kałuży otoczony został przez psy moje i łowców!" A na to król polski odpowiedział: "Dobrze, owszem, nazwałeś mnie wieprzem w kałuży, ponieważ w krwi łowców i psów twoich, to jest książąt i rycerzy, ubroczę kopyta koni moich, a ziemię twą i miasta spaszę jak zwykły dzik". Takie wzajemne wymienili poselstwa, a że następnego dnia nadchodziło święto, które król Bolesław chciał uroczyście obchodził więc odkładał stoczenie bitwy na inny dzień. Tego tedy dnia zarzynano niezliczoną ilość bydła, i przygotowywano je zwykłym obyczajem na zbliżającą się uroczystość na stół króla, który miał biesiadować z wszystkimi swoimi dostojnikami. Gdy więc kucharze i pachołcy, służący i czeladź wojska zgromadzili się nad brzegiem rzeki celem płukania mięsa zwierząt i wnętrzności, z drugiego brzegu naigrawali się donośnymi głosami służba i giermkowie ruscy, drażniąc ich do wściekłości ohydnymi obelgami. Owi zaś im na to nie odpowiadali nic obelżywego, lecz nieużyteczny kał z wnętrzności rzucali im przed oczy ku ich zniewadze. Gdy zaś Rusini coraz bardziej ich obelgami podniecali, a nawet strzałami coraz gwałtowniej napastowali, porzuciwszy mięso, które trzymali, i ptactwo, przepłynęła ta armia czeladzi Bolesława przez rzekę, z orężem rycerstwa, śpiącego o południowej godzinie, i odniosła triumf nad tak wielką mnogością Rusinów.
Zwycięstwo Bolesława było całkowite i otworzyło mu drogę na Kijów, który po krótkim oblężeniu 14 sierpnia 1018 został zdobyty. Triumfalny marsz przez ziemie ruskie zapewnił wojskom Chrobrego spore łupy. Oddał je Chrobry pod opiekę Anastazego Korsunianina, archireja przy świątyni NMP Dziesiętnicy. Spustoszono też pewnie Kijów. Podanie polskie mówi, że Chrobry wjeżdżając, uderzył w Złote Wrota mieczem, który się wyszczerbił. Jedną z kijowskich zdobyczy Bolesława była siostra Jarosława, Przedsława, o której rękę wcześniej bezskutecznie zabiegał. Po uprowadzeniu Przedsławy do Polski uczynił ją Chrobry swą nałożnicą. Po osadzeniu Świętopełka na tronie, książę przebywał jeszcze przez jakiś czas w Kijowie. Wysyłał stąd nawet poselstwa do cesarzy niemieckiego i bizantyńskiego. W liście do władcy Bizancjum Bazylego II Bolesław Chrobry groził mu wojną w razie przyjęcia wrogiej postawy. Podczas powrotu z Rusi Bołesław przyłączył też do Polski, zajęte w 981 przez Włodzimierza, Grody Czerwieńskie. Południowo-wschodnia granica państwa oparła się tym samym o granice Pieczyngów. Mimo sugestii Brunona z Kwerfurtu, Bolesław nie podjął się chrystianizacji: Zbyt słaby był jeszcze Kościół polski,by sprostać takiemu zadaniu, mimo że Chrobry konsekwentnie, przez cały czas swoich rządów wspierał i bronił duchowieństwo. Wprowadzał chrześcijaństwo twardą ręką gdzie mógł. Niechętny mu Thietmar, przy okazji wzmianki o czwartym małżeństwie Chrobrego z niemiecką księżniczką Odą, opisał w swojej kronice pewne zwyczaje, które panowały w państwie Bolesława Chrobrego, a którymi sam dziejopis czuł się zgorszony. Oto jego relacja:
W państwie jej [tj. Ody] małżonka panuje dużo różnych zwyczajów, a choć są one straszne, to jednak niekiedy zasługują na pochwałę. Lud jego bowiem wymaga pilnowania na podobieństwo bydła i bata na podobieństwo upartego osła; również nie da rządzić sobą w interesie władcy, jeżeli ten nie stosuje kar surowych. Jeśli kto spośród tego ludu ośmieli się uwieść cudzą żonę lub uprawiać rozpustę, spotyka go natychmiast następująca kara: prowadzi go się na most targowy i przymocowuje doń wbijając gwóźdź poprzez mosznę z jądrami. Następnie umieszcza się obok ostry nóż i pozostawia mu się trudny wybór: albo tam umrzeć, albo obciąć ową część ciała. Jeżeli stwierdzono, iż ktoś jadł po siedemdziesiątnicy mięso, karano go surowo przez wyłamanie zębów. Prawo Boże bowiem, świeżo w tym kraju wprowadzone większej nabiera mocy przez taki przymus, niż przez post ustanowiony przez biskupów: Są tam także inne zwyczaje, znacznie od tych gorsze, które ani Bogu nie są miłe, ani tubylcom i niczego prócz strachu nie przynoszą.
Niektórzy historycy sugerują, że już za rządów Chrobrego, w słabo przez źródła naświetlonych latach 1018-1025; doszło do pierwszych rozruchów ludowych, podejmowanych w imię powrotu do starych wierzeń. Inni podkreślają, że restrykcyjne metody chrystianizacji stosowane przez Bolesława i eksploatująca siły poddanych wielka polityka przyczyniły się do katastrofy lat trzydziestych. Pamięć potomnych zwraca się jednak przede wszystkim do faktu, który zwieńczył wieloletnie rządy Bolesława Chrobrego - do koronacji. Podjęte po zjeździe gnieźnieńskim starania o koronę zostały udaremnione przeciwdziałaniem Niemiec. Niechęć cesarza utrudniała stosunki ze Stolicą Apostolską. Próbą pozyskania Rzymu była obietnica płacenia papieżowi czynszu zwanego świętopietrzem, choć sprawa ta nie została dostatecznie przez naukę wyjaśniona. Okoliczności naprawdę korzystne dla planów koronacyjnych Bolesława zaistniały jednak dopiero po śmierci Henryka II, w 1024. W 1025, prawdopodobnie na Wielkanoc, 18 kwietnia Bolesław Chrobry koronował się zgodnie z ceremoniałem na króla Polski. Miejsce wydarzenia nie jest pewne. Powszechnie przyjmuje się, że było to Gniezno, niektórzy jednak wskazują Kraków. Wkrótce potem, 17 czerwca 1025, Bolesław Chrobry, zwany Wielkim, umarł. Jego ciało spoczęło w katedrze poznańskiej.
Pierwszy koronowany władca Polski odznaczał się wyjątkowo dobrym zdrowiem. Policzono, że w czasie dwudziestu sześciu lat (od 992 do 1018) odbył co najmniej dwadzieścia jeden dużych wypraw, nie licząc pomniejszych ekspedycji przeciwko pogańskim Prusom czy Wieletom. Oprócz dobrego zdrowia i zdolności wojskowych odznaczał się nie byle jakim talentem politycznym. Nie załamywał się w chwilach trudnych i beznadziejnych. Konsekwencja, z jaką dążył do uzyskania korony królewskiej, wskazuje na jego upór i wytrwałość. Gall Anonim tak opisuje jego państwo: Większe są zaiste i liczniejsze czyny Bolesława, aniżeli my to możemy opisać lub prostym opowiedzieć słowem. Bo jakiż to rach potrafiłby mniej więcej pewną cyfrą określić żelazne jego hufce, a cóż dopiero przytoczyć opisy zwycięstw i tryumfów takiego ich mnóstwa! Z Poznania bowiem (miał) 1300 pancernych i 4000 tarczowników, z Gniezna 1500 pancernych i 5000 tarczowników, z grodu Władysława (Włocławka) 800 panci 2000 tarczowników, z Giecza 300 pancernych i 2000 tarczowników, ci wszyscy waleczni i wprawni w rzemiośle wojennym występowali (do boju) za czasów Bolesława Wielkiego. (Co do rycerstwa) z innych miast i zamków, (to) wyliczyć(je) byłby to dla nas długi i nieskończony trud, a dla was uciążliwym byłoby tego słuchać. Lecz by wam oszczędzić żmudnego wyliczania, podam wam bez liczby ilości tego mnóstwa: więcej mianowicie miał król Bolesław pancernych, niż cała Polska ma za naszych czasów tarczowników; za czasów Bolesława tyle prawie rycerzy, ile za naszych czasów znajduje się ludzi wszelakiego stanu.
Taka była okazałość rycerska króla Bolesława, a nie mniejszą posiadał cnotę posłuszeństwa duchowego. (...) czcił z największą pobożnością, Kościół święty wywyższał i obsypywał go królewskimi darami. Miał też ponadto pewną wybitną cechę sprawiedliwości i pokory; gdy mianowicie ubogi wieśniak lub jakaś kobiecina skarżyła się na któregoś z książąt lub komesów, to chociaż był ważnymi sprawami zajęty i otoczony licznymi szeregami magnatów i rycerzy, nie pierwej ruszył się z miejsca, aż po kolei wysłuchał skargi żalącego się (...). A tak pilnie rozważał sprawę biedaka, jak jakiego wielkiego dostojnika. O jakże wielką była roztropność i doskonałość Bolesława, który w sądzie miał względu na osobę, narodem rządził tak sprawiedliwie, a chwałę Kościoła i dobro kraju miał za najwyższe przykazanie! (...)
Król Bolesław tak wielką gorliwość okazywał około służby Bożej, a to w budowaniu kościołów, ustanawianiu biskupstw i nadawaniu beneficjów (...). Za jego czasów nie tylko komesowie, lecz nawet ogól rycerstwa nosił łańcuchy złote niezmiernej wagi; tak opływali (wszyscy) w nadmiar pieniędzy. Niewiasty zaś dworskie tak chodziły obciążone złotymi koronami, koliami, łańcuchami na szyję, naramiennikami, złotymi frędzlami i klejnotami, że gdyby ich drudzy nie podtrzymywali, nie mogłyby udźwigać tego ciężaru kruszczów. (...)
Dzieło jednak stworzone przez Bolesława Chrobrego nie przetrwało długo. Rządy jego syna, Mieszka II, ozdobionego królewską koroną już w pierwszym roku panowania, doprowadziły do rozpadu stworzonej z trudem monarchii. Większość nabytków terytorialnych została utracona. Nadto państwo, już po śmierci Mieszka II, pogrążyło się w anarchii, wykorzystanej przez księcia czeskiego Brzetysława, który w 1038 dokonał najazdu, wywożąc z Gniezna relikwie św. Wojciecha. Scalenia państwa i powrotu do dawnej świetności z czasów Wielkiego Bolesława podjął się syn Mieszka II, Kazimierz Odnowiciel.